Ohayooo <3 Pierwszy raz mam bloga i sie teraz tym zacieszam xD doobra moje wypociny (nie skączone) pokazuje wam (nie wiem po co)ale mam nadzieje że nie rozbeczycie sie z mojej głupoty xD dooooobra wiem zanudzam ale jesli kogoś zainteresuje to co pisze to prosze komentarza a bedzie dalej xD ( najpierw napisze) a posty będe dodawać co jakiś czas raczej rzadko ,jak będe miała wene lub coś narysuje to pokaże <3Ohu Ohuuu głupie to i dołujace ale paczajcie na te głupotki,to sie bede cieszyc .Arigatoo <3 (przewpraszam za błędy ,które moga sie Pojawic)
„ OKO"
„ OKO"
PROLOG
~Szedł spokojnie ulica o
północy,mijając latarnie koło której stała dziewczyna w jego
wieku trzymająca się za oko ,wystawiła do niego drugą rękę w
której znajdował się okrągły cukierek owinięty w przemoczony
papier ,wziął go i spojrzała na dziewczynę ,która podniosła
drugą rękę i dotknęła nią jego policzka ,przyjrzał się jej
dokładnie i zobaczył,że dziewczyna nie ma oka a z jej oczodołu
sączyła się rdzawa krew ,dotknęła cukierka i rozpłynęła się
we mgle ,odwinął papierek a w środku znajdowało się oko ze
szkarłatna tęczówka i pustym wzrokiem ,ścisną go i zaczął
krzyczeć ,sam nie wiedział czemu ale wypowiedział imię :Hiirome
,zaczął szeptać i krzyczeć , zdarł całe gardło ale dalej
krzyczał jej imię płacząc bezradnie spojrzała na czarne niebo
i w gwiazdach zobaczył jej oczy,szkarłatne i smutne …
Rozdział 1: Samotność.
Obudził go dźwięk budzika
ogłaszający godzinę 6-rano ,wstał powoli i zszedł na dół
,przeszedł parę razy po pustym mieszkaniu,zawsze to robił łudząc
się że znów zobaczy ich twarze ,poszedł do kuchni i nalał sobie
wody z kranu wypił ja jednym łykiem i poszedł po schodach na
górę,czuł ze coś go obserwuje rozejrzał się dookoła lecz
nikogo nie zauważył zignorował to uczucie i poszedł dalej ,ubrał
biała koszule czarna kamizelkę i czarne spodnie wziął białe
lilie i zszedł z powrotem na dół ,umył zęby ,założył buty i
wyszedł z domu niosąc w dłoni bukiet kwiatów,szedł tom samą
droga co rano ,widział już ta latarnie a koło niej
dziewczynę,ubrana w szkolny mundurek z jego szkoły-no tak opuszczam
pierwszy dzień szkoły-spojrzał na nią a wtedy ich oczy się
spotkały ,wyglądała tak jak dziewczyna ze snu białe włosy
spływały kaskadami na ramiona i plecy sięgając bioder jej drobna
postura sprawiała wrażenie ze zaraz może się rozpaść te same
szkarłatne oczy lecz przez grzywkę widać było że posiada drugie
oko ,przeszedł dalej i spojrzał jeszcze raz na nią wyciągnęła
do niego rękę na której znajdował się ten sam „cukierek”
owinięty w mokry papier uśmiechnęła się szaleńczo ,odwróciła
się i poszła w przeciwna stronę ,już chciał za nią pobiedź
lecz wtedy usłyszał głos swojego wujka Arnolda ,odwrócił głowę
w jego stronę i zobaczyła jego smutną twarz,podszedł do niego i
poklepał po ramieniu.
-Wiem że to musi być ciężkie dla
ciebie ale czas leczy rany-odtrąciłem jego rękę i rzekłem:
-Czas nie leczy ran on pozwala nam się
do nich przyzwyczaić ,zapomnieć ale ja tego nie chce ,wiem co się
stało i nie boje się śmierci wiem że po mnie wróci będę gotowy
zemszczę się i spełniony zgodzę się opuścić ten świat
-uśmiechnąłem się wrednie i poszedłem dalej,mijając resztę
rodziny,i weszłem do kościoła i od razu poszedłem na przód by
położyć kwiaty na trumnie matki ,siostry i ojca ,patrząc przez
szkło doskonale widziałem ich spokojne twarze jakby pogrążone we
śnie ,nie czułem smutku raczej wstręt do tego kto to zrobił
chciałem by wszyscy widzieli ich twarze wykrzywione w
agonii,chciałem by wszyscy wiedzieli tak jak ja gdy konali w bólu i
strachu przed oprawcą. Właśnie wtedy zaszła się reszta „rodziny”
która nigdy nie dała nawet znaku życia,przez 15 lat słyszałem
tylko raz nazwisko mojej ciotki i to wszystko nawet nie mieliśmy
wspólnych zdjęć.
Do kościoła wszedł ksiądz i
wszyscy zajęli miejsca ,odeszłem od trumien i usiadłem w 1 rzędzie
na udekorowanych białą szmatą ławkach, ksiądz rozpoczął nudne
kazanie i poświęcił trumny mojej rodziny kończąc tym samym tą
cała szopkę ,trumny były ustawione na czymś przypominającym tace
z uchwytami,złapałem za jedna i 3 innych mężczyzn mniej więcej
mojego wzrostu za resztę i wyszliśmy z nimi na
zewnątrz,postawiliśmy na ziemi ,miejsce na groby było już
wykopane i gotowe do użycia ,wszystkie trumny związaliśmy żeby
łatwiej było je wsadzić do grobu ,pierwszy poszedł grób ojca
gdyby tylko on odszedł nie miałbym nic przeciwko,nienawidziłem
swojego ojca i podejrzewam że przez niego się stało to co się
dzieje,druga zaś poszła młodsza siostra ,zawsze piękna i
uzdolniona ,lubiła śpiewać i rysować a ja kochałem to oglądać
słuchać i czesać jej długie blond włosy,ostatnia poszła matka
która była ze mną kiedy musiałem się podnieść a mnie nie było
przy niej kiedy zginęła z rąk mordercy,a z kąt ta pewność? Dał
mi to zobaczyć ,kiedy tylko wszedłem do domu zobaczyłem ich twarze
,były jak po spotkaniu z duchem przerażone i bolesne widać że
cierpieli ,nikt nie chciał wiedzieć skąd to wiem czy kiedy to
widziałem wszyscy nawet policja tego małego pieprzonego miasta
,czułem się tu sam każdy mnie tu znał i składał mi fałszywe
kondolencje ale ja wiedziałem ile w nich jest prawdy,tyle co w
reszcie moje rodzinki,wrzuciłem
bukiet który znalazłem na ziemi do
grobowca,bukiet pewnie spadł z trumny podczas przenosin ale mało
mnie to obeszło wiedziałem że niedługo będzie moja kolej na
zgnicie w tym grobie,muszę być na to gotowy,jakbym już nie był
ale i tak muszę już iść wlepić na siebie ten sztuczny uśmiech i
powiedzieć ze nic mi nie jest ,i tak ich to nie obchodzi.
-Ja muszę się zbierać ,wiecie szkoła
niesie za sobą pewne obowiązki-uśmiechnąłem się słabo i
odszedłem z tego cholernego miejsca,miałem już dość chciałem
uciec przynajmniej na chwile,wiem że ucieczka niczego nie rozwiąże
ale mam po prostu tego dość!Chce uciec daleko to tego jednego
miejsca gdzie znajduje spokój na dach starej oczyszczalni ścieków
tylko tam mogę teraz normalnie myśleć,przeszedłem tyle żeby nikt
mnie już nie widział i pobiegłem do tego jednego miejsca ...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz